piątek, 2 stycznia 2015

chapter seven. part two.

W ROZDZIALE WYSTĘPUJĄ SCENY +18. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.*CZYTAJ NOTKI BO WAŻNE! *
Audrey's POV
Do środka wszedł Ryan... Ale najgorsze jest to, że nie był sam. Te tandetne podróbki Chanela rozpoznałabym wszędzie. Jej cuchnący odór był jak kadzidełka u uzdrowiciela. T R U J Ą C E.
-Justyś, skarbie!- ten piskliwy, dziwkarski głos.- Co O N A tu robi?- zapiszczała, a mnie zrobiło się słabo od... Tego czegoś. Może darcie mordy? Nic nie określa naszej kochanej Amy.  Ona jest ponad wszystko. Czujecie ten sarkazm ?
Wparowała do środka, zostawiając biednego Ryana z sześcioma walizkami (z czego pięć było różowych, więc sami się domyślcie). Zeskoczyłam z blatu i udałam się do sypialni. Za mną ruszył wielmożny pan Bieber. Byłam na niego wściekła i zdaję sobie sprawę jak to brzmi. Po prostu wszystko to mnie zezłościło. Mieliśmy spędzić cudowny weekend we dwoje, a tymczasem nasz mały świat burzy jakaś dupa.
-Auds, ja...- Kiedy zaczął mówić, niemalże natychmiast mu przerwałam.
-Cokolwiek.-spławiłam go. Niech się chłopak trudzi.
-Ja naprawdę nie wiedziałem-zarzekał się- On tu tak wparował, a ona? Audrey, ja naprawdę nie miałem pojęcia- tłumaczył się. Nie zwracałam na niego uwagi.
- Obiecuję,że ten weekend będzie dla Ciebie niezapomniany. Tylko błagam, pozwól mi wszystko naprawić.- Wiecie jakie to zajebiste uczucie, kiedy taki chłopak jak Bieber błaga Cię o wybaczenie?
-Masz jedną szansę, Bieber. Lepiej to wykorzystaj. Mówiąc to, odwróciłam się i opuściłam salon. Ruszyłam do swojego pokoju. Podobało mi się, było inaczej niż w Stratford, cały domek wyglądał niesamowicie. Obłożony jasnymi deskami, z poddaszem i ogromnym balkonem, gdzie można było spokojnie sobie posiedzieć i wszystko przemyśleć. Dokoła rosły dzikie krzewy i kwiaty, co jedynie dodawało uroku temu miejscu. W salonie znajdował się ogromy kominek, a ciemne panele pięknie współgrały z białą tapetą. Nie dało się przejść i nie zauważyć kontrastu pasującego w tym domu. Kuchnia łączyła się z salonem. Meble były czarne, a blaty białe. Panowała tam prostota. Gdybym mogła, zamieszkałabym tu. Sypialnia natomiast znajdowała się na poddaszu. Obok niej była kolejna, dla gości. To właśnie tam miałam spać, lecz blondi suka, czytaj Amy, zajęła ją sobie. To oznaczało, że...
BĘDĘ SPAŁA Z JUSTINEM!
Usłyszałam zbliżające się kroki, a po chwili drzwi otworzyły się i stanął w nich Justin.
-Mam dla ciebie niespodziankę, ubierz się w coś wygodnego i zejdź na dół.
-Hej, Audrey!- Za Justinem dostrzegłam sylwetkę Ryana, który jak mniemam szedł do swojej towarzyszki. Kiwnęłam głową i lekko się uśmiechnęłam. Po sekundzie już go nie było. Justin spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek, po czym uśmiechając się cierpko zamknął drzwi.
***
Zeszliśmy na dół ubrani na sportowo. Tej suki Amy nie było, może poszła się poopalać. Nie raczej nie możliwe. Ona to solara.
-Chodź - Bieber chwycił moją dłoń i pociągnął w stronę stajni. Nawet nie wiedziałam, że jest tu stajnia. Opuściliśmy posesję i po niecałych pięciu minutach drogi dostrzegłam przed sobą budynek z czerwonej cegły. Kiedy weszłam zobaczyłam prześlicznego siwego konia.
-To jest Narcise -uśmiechnął się, a koń parsknął na przywitanie.
***
Miło cię widzieć, gdzie się podziewałeś
Mogłabym pokazać ci niesamowite rzeczy
Magie, szaleństwo, niebo, grzech
Zobaczyłam Cię tam i pomyślałam
O mój Boże, spójrzcie na tę twarz
Wyglądasz jak mój kolejny błąd
Miłość jest grą, chcesz zagrać?

-Justin!!! -pisnęłam, gdy koń się niespokojnie poruszył. Bieber namówił mnie na przejażdżkę. Kiedy powiedziałam mu, że nigdy nie siedziałam na koniu parsknął śmiechem i stwierdził, że nie pożałuję. Akurat! Ten koń zachowywał się co najmniej jak dzikus.
-Siedzę za Tobą, księżniczko. Nie bój się. Obronię Cię.
-Bez deklaracji, proszę pana...- mruknęłam, a na mojej twarzy pojawił się malutki rumieniec. Ukryłam go we włosach.
-Trzymaj się.-powiedział i ruszył .Czułam się jak w jakimś cholernym romansidle, gdzie para  galopuje na pięknym koniu w stronę zachodzącego słońca.
Jechaliśmy, około trzydziestu minut. Dojechaliśmy do przepięknego jeziora. Był nad nim rozłożony koc, na którym spoczywało wino i przepysznie wyglądające naleśniki.
Chłopak ściągnął mnie z konia i niezręcznie podrapał się po karku. Zawstydził się!
-Nie za bardzo..-nie pozwoliłam mu dokończyć, bo zatkałam mu usta dłonią. Ten gest bardzo mną poruszył.
-Nikt.Nikt nigdy się dla mnie tak nie postarał.-wyszeptałam ze łzami w oczach .
-Nie płacz księżniczko. Nie przy mnie.
***
-Opowiedz mi coś o sobie.
Od tego zaczęła się nasza wielogodzinna rozmowa. Justin wiele opowiadał o swoim rodzeństwie, o tym jak bardzo kocha grać w hokeya. On dowiedział się trochę więcej o mojej mamie, sytuacji rodzinnej i o tym, jak bardzo chciałabym zostać modelką.
Leżeliśmy w swoich objęciach, rozmawiając o wszystkim. Z nikim jeszcze nie czułam się tak swobodnie
Po pewnym czasie, bo oboje nie wiedzieliśmy ile minęło wróciliśmy na Narcise do stajni, a stamtąd do domku. Wchodząc nie dostrzegłam niczego, co zwróciłoby moją uwagę. Nie było ani Amy, ani Ryana. Justin jakby czytając w moich myślach, powiedział:
-Pewnie poszli zwiedzić okolicę.- Przytaknęłam.
-Pójdę wziąć kąpiel, późno już. To może trochę zająć- powiedziałam. On tylko mruknął ciche "ok" i zaczął rozpalać ogień w kominku.
Wyciągając rzeczy niezbędne do kąpieli ruszyłam do łazienki. Westchnęłam cicho i zamknęłam drzwi na klucz. Wzięłam do ręki mojego Blackberry, który wcześniej spoczywał w kieszeni jeansów, wykręciłam numer do Emillie. Odebrała po dwóch sygnałach.
-Audrey!- przywitała mnie radośnie.
-Hej, Em.
-Martwiłam się, dlaczego nie odpisywałaś na moje smsy?- zapytała lekko poirytowana. Uśmiechnęłam się. Kocham jak się o mnie troszczy.
-Wybacz, byłam zajęta.- Em zaśmiała się. Zawtórowałam jej.
-Ach, tak? To co takiego ciekawego robiłaś?
Zaczęłam jej opowiadać o domku, Justinie, o Amy i Ryanie, o Narcise i jeziorze. Mówiąc to, ekscytowałam się jeszcze bardziej.

Justin's POV
Siedziałem w fotelu, który zrobiony był z czarnej skóry. Szukałem czegoś w telewizji, ale nie znalazłem nic ciekawego. Po chwili do domu wparowali Amy i Ryan. Miałem dość tej dziwki, choć była cholernie dobra w łóżku. Długo się z nikim nie pieprzyłem. Dzisiejszej nocy postanowiłem to zmienić.
-Ryan, idę do naszej sypialni! Hej, Justiś!- krzyknęła do mnie. Suka. Ryan wyglądał na zmęczonego, a jego twarz wykrzywiła się w grymasie. Zajął miejsce w fotelu obok mnie.
-Jak leci, stary?- zapytałem i przybiłem mu żółwia.
-Ona jest cholernie irytująca- odpowiadał mi.
-Czemu tu przyjechałeś?- zapytałem unosząc brew ku górze.
-Stary, musiałem zobaczyć czy grasz fair. Jak ci idzie z tą suką?- zaśmiałem się gorzko.
-Dupa je mi z ręki. To jest tak cholernie proste.
-Hmmm, Bieber, szykuję w takim razie kasę. Zdawało mi się, że Audrey jest odporna na twoje uroki, a jednak.- Pogrążyliśmy się w rozmowie. Mówiłem dużo o Audrey i o tym jak bardzo nawina jest. Ryan nie był z tego zadowolony, ale miałem to w dupie. Sam tego chciał.
-Stary, mogę wypożyczyć sobie Amy na chwilkę? Mój kutas jest spuchnięty.- Ryan prychnął.
-Bierz ją sobie.
***
Wszedłem na piętro. Amy rozmawiała z kimś przez telefon, lecz po chwili usłyszałem dźwięk puszczanej wody. Bardzo dobrze. Otworzyłem drzwi od sypialni Amy. Zamknąłem je na klucz. Dziewczyna leżała na łóżku bawiąc się swoim telefonem.
-Na kolana- warknąłem. Natychmiast zerwała się z łóżka i podeszła do mnie. Pozbyłem się spodni i bokserek, a następnie czułem jak jej usta oplatają mojego kolegę. Jęknąłem cicho. Zaczęła ssać główkę penisa i dotykać moich jąder. Kurwa, co za przyjemność. Zaczęła wkładać go głębiej, a mnie rozpierało od środka. Zna się suka na rzeczy.
-O tak, skarbie.- Jęczałem. Nakręciła się jeszcze bardziej i wkładając moją długość do ust krztusiła się. Złapałem jej włosy i zacząłem ciągnąć za nie, aby poruszała się szybciej. Wciąż dotykała moich jąder. Macała je w swoich dłoniach. Och, och.
-Stop- wydusiłem, a ona natychmiast przestała, wiedząc o co mi chodzi. Zacząłem pieprzyć jej usta. Poruszałem się szybciej, a ona wydawała jęki i krztusiła się.
-Tak, mała- warknąłem, spuszczając się wprost do jej gardła. Ubrałem bokserki i spodnie.
-Jestem ci winny minetę- powiedziałem na odchodnę.
***
Leżałem obok Audrey. Denerwowała mnie ta cisza.
-Hej, ja nie gryzę. Przybliż się- zaśmiałem się. Czułem, że się rumieni, lecz po chwili wtuliła się we mnie. Z sypialni Amy i Ryana słychać było głośne jęki. Audrey zaczęła się śmiać.
-Nie powinnaś podsłuchiwać- uśmiechnąłem się szeroko. Ale z tej Amy dziwka.
-Dobranoc, Justin.- Pocałowała mnie w policzek, po czym schowała twarz w moje ramię i zasnęła.
***
Owsik: Hej, ludzie. Pamięta mnie tu ktoś? Zawaliłam, wiem. Lecz w pewnym momencie nie potrafiłam napisać nic. Siedziałam i miałam pustkę w głowie. Dzięki Oli mamy nowy szablon, oraz ten rozdział, bo to był jej pomysł, jej praca, a ja jedynie to doszlifowałam. Ja Was przepraszam i obiecuję, że do Was wracam. Rozdziały ode mnie będą pojawiać się raz na dwa tygodnie i nic tego nie zmieni! Tak, to moje postanowienie noworoczne. Mimo wszystko blog funkcjonuje tylko i wyłącznie za sprawą Oli, która wkłada całe swoje serce! Dzisiaj taka scenka, ehe. Pierwszy raz pisałam coś takiego, nie hejtować.
Pojawiła się nowa bohaterka, Amy. Co o niej myślicie? A Justin?  Jak myślicie, Audrey się dowie o tym zakładzie?

Ola : Po długiej nieobecności,  udało mi się napisać w końcu te krótkie wypociny.  Gdyby nie Zuzia nawet bym go nie skończyła. Mam teraz straszny okres w życiu i nic nie poradzę. Rozdziały będą pojawiały się co dwa tygodnie PS. Podoba wam się szablon?  To zasługa cudownej Lady Lorenece 💗




4 komentarze:

  1. Amy zachowuje sie jsk dzi*ka a Justin z tym zakladem brak slow co za glupota . Rozdzial super . Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sztos rozdział czekamy na next 👌😚

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny... czekam na next<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi sie :) jak mozesz to informuj mnie o nn na tt @maja378

    OdpowiedzUsuń